Witajcie.Jestem od pięciu lat w związku. Jestem pierwszą dziewczyną mojego faceta. Dziś powiedział mi, iż czasem zdarza mu się myśleć o "wymacaniu innej panny" tylko dlatego, że jest "kimś innym" - nie mną.Zapytałam, czy chciałby poczuć coś nowego, na co on, że "Teraz nie, jest mi z Tobą cudownie
Jestem z Nim 10 lat, duzo przezylismy. Jak to w zwiazku bywalo roznie, ale bylam bardzo szczesliwa i wydawalo mi moj facet zakochal sie w innej
Czy to jest normalne, gdy facet ponad wszystko stawia kościół? Mój facet spędza tam prawie kazdy dzień nawet po kilka godzin bo uważa się za prawdziwego katolika. Dla niego prawie każdego
To co powiedziałeś może się zdarzyć dopiero po ślubie. Chyba większość chłopaków o tym myśli, weś go w swoje sieci zacznij aby był tylko twój zacznij go oczarowywać itp. możesz coś robić w kierunku seksu zaciąganie do łużka itp. ale bez seksu itp. seks i spadnie dopiero po ślubie rób coś aż zmięknieje się tobą podnieci aż będzie w 7niebie to zrobi dla ciebie
On jest bardzo nerwowy i jak cos zrobie nie po jego mysli , albo powiem cos glupiego (np jakas pierdole) . Ostatnio mi powiedzial, ze chce miec partnerke a nie "dziecko". Moj facet mowi mi, ze
Opublikowano 31 Lipca 2009 31.07.2009 20:50. wszędzie widzę, jak mój facet mnie zdradza, ciągle mu wypominam drobne imprezy beze mnie, cały czas sterczę na czatach, gdzie się poznaliśmy i zadręczam każdy nick pytaniami o imię i wiek, i hobby piszę do jego znajomych, sprawdzam jego telefon i pocztę, a jak po ponad 3 latach
mam kolerzanke ktora kiedys byla z turkiem. bardzo przyjemy facet byl - dopoki do slubu nie doszlo. to wcale nie znaczy ze wszyscy sa tacy czy owacy. taksamo mogl bym powiedziec o innej co wyszla za kogos z innego kraju. co najwazniejsze ze jezeli sama jeszcze nie jestes calkowicie 150% procent pewna tej decyzji to moim zdaniem powinienes poczekac az bedziesz gotowa. jezeli potencjalny
pwIITPw. fot. Adobe Stock, Czekałam właśnie w kolejce do kasy, gdy nagle poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłam się gwałtownie. Za mną stał mężczyzna z brodą. Przyglądał się moim włosom, ale nie nachalnie, raczej z podziwem. Trochę tak, jakby wcale nie na mnie zwrócił uwagę, tylko na fryzurę. – Idealny odcień… – zauważył i spojrzał mi w oczy. – Idealnie pasuje do pani cery. – Dziękuję. Czy my się znamy? – Nie – zmieszał się. – Przepraszam, że panią zaczepiam, jeśli to dla pani niemiłe. Uśmiechnęłam się. – Ależ nie… To miłe! – zapewniłam go. Teraz on się uśmiechnął i zarzucił torbę na ramię. Wystawały z niej laptop, zakupy i szalik w kratkę. Nasunął kaptur na głowę, bo za oknami właśnie zaczęło padać. – Do widzenia – powiedział i wyszedł. Podniosłam rękę w geście pożegnania. Facet zniknął za budką z hot-dogami. Przez chwilę gapiłam się na swoje odbicie w szybie. Idealny odcień? Jakoś nigdy w ten sposób o tym nie myślałam… Zapłaciłam za kiszoną kapustę, marchew i antonówki, po czym wróciłam do domu. Następnego dnia miały wpaść Elka i Karolina ze swoim nowym facetem. Zaplanowałam, że zrobię lekki bigos i szarlotkę, moje dwa popisowe dania. Może nie z najwyższej półki, ale za to smaczne. Idealne na wieczór. Piotrek powiedział mi w ostatniej chwili, że nie wie, czy przyjedzie, bo będzie zmęczony po dodatkowym dyżurze. Zdenerwowałam się i zapytałam, po co go brał. – To już trzeci raz, jak zapraszam swoich znajomych, a ty nie przychodzisz. – Kotku – objął mnie, ale i tak wyczułam jego irytację. – Przecież mówiłem ci, że muszę iść za Roberta. Ma chore dziecko. Tylko westchnęłam ciężko. No tak, oczywiście… Jak mogłabym konkurować z chorym synkiem jego przyjaciela? – Gdybyś nie była mi tak bliska, nigdy bym ci tego nie powiedziała… – stwierdziła Karola, gdy dowiedziała się, że Piotrka wieczorem nie będzie. – Niestety, mam wrażenie, że on gra na zwłokę. – Co masz na myśli? – zdziwiłam się. – Tak mu po prostu wygodnie – odparła przyjaciółka i spojrzała na mnie poważnie. – Chyba trochę przesadzasz. Tym razem tak się złożyło, że musiał wziąć dyżur za swojego kolegę, bo… – próbowałam go tłumaczyć, ale Karolina przerwała mi: – Nie tylko tylko tym razem. Zawsze! Coś sporo tych zbiegów okoliczności, nie sądzisz? – spytała. – I dlaczego się jeszcze do ciebie nie wprowadził? Na to pytanie nie umiałam jej odpowiedzieć. Chyba nawet sam zainteresowany plątałby się w zeznaniach, gdyby mu je zadać wprost. Raz na przykład mówił, że nie chce mi zaburzać dobowego rytmu, bo przecież on czasami pracuje także w nocy. Innym razem, że jego kawalerka jest bliżej szpitala i tak mu wygodniej. Kiedyś natomiast usłyszałam, że właściwie nie wie, czy jest gotowy na wspólne życie. Powiedziałam, żeby do nas dołączył Nagle zobaczyłam to tak wyraźnie jak nigdy dotąd: ten facet wcale nie zamierzał zakładać ze mną rodziny. Może kiedyś, w przyszłości, a może wcale. A ja chciałam bliskości, normalnego domu. Byłam gotowa na dziecko. Coś się musi zmienić. Albo ja coś zmienię. – Wcale nie tak łatwo o fajnego faceta – perorowała Karolina, dokładając sobie drugi kawałek szarlotki, kiedy już wszyscy siedzieli wieczorem przy stole. – Dlatego tak się cieszę, że się odnaleźliśmy z Wiktorem. Prawda, skarbie? – zajrzała mu w oczy i przytuliła się do rękawa jego marynarki. Wiktor po raz trzeci przyszedł do mnie w krawacie. Niezbyt mi się to podobało, bo zwykłe piątkowe spotkanie przyjaciół urastało nagle do rangi wytwornej kolacji. A chciałam, żeby było na luzie, swobodnie. – Prawda? – powtórzyła Karolina. Skarb przytaknął i poprosił o herbatkę. Tylko koniecznie z cytrynką. – Taką, jaką zawsze robiła mu mamusia – zachichotała Karolina. – Wiktor jeszcze nigdy nie pił herbaty bez cytrynki. Zerwałam się z fotela jak przykładna pani domu. Ale cytrynki w kuchni nie było. Wczoraj wykorzystałam ostatnią. Niech to diabli. Szybko narzuciłam płaszcz. – Wyskoczę do sklepu na rogu – oznajmiłam towarzystwu. – Nie mam cytryny. I może jeszcze trochę piwa dokupię… Wiktor zaprotestował, ale słabo. W sklepie na szczęście były tylko dwie osoby. Mocno umalowana dziewczyna w kozakach i jakiś facet. Zaraz, czy to nie… Tak. To ten sam, który zauważył idealny odcień moich włosów. Miał w koszyku mrożoną pizzę i dwie puszki piwa. Też mnie zauważył. Czy mi się zdawało, czy jego przygasła twarz na chwilę się ożywiła? – Dzień dobry! – zawołał radośnie. – Zaczepiłem panią wczoraj, pamięta pani? – Tak, pamiętam – uśmiechnęłam się. – Naprawdę pan uważa, że odcień moich włosów jest… idealny? – zachichotałam. – O, tak. Od wczoraj nie zmieniłem zdania – odparł absolutnie poważnie. Złapał mój wzrok, gdy spojrzałam mu do koszyka. Chyba się lekko zarumienił. – Nie chce mi się gotować tylko dla siebie – wytłumaczył się, nie wiadomo czemu. – Pizza może nie jest najzdrowsza, ale… – A może… – wpadł mi do głowy szalony pomysł. – Może zajrzy pan do mnie? Mieszkam tu obok. Zrobiłam bigos, jest szarlotka. I troje moich znajomych. – O – zdziwił się. – Naprawdę? – No tak. Powiedzmy, że sąsiadka zaprasza pana na herbatę – zaśmiałam się. – Dobrze – podjął szybką decyzję – Nie będę się krygował. Chętnie wpadnę. Za kwadrans, tylko się odświeżę. Jaki adres? Godzinę później siedzieliśmy wszyscy zasłuchani w opowieść sympatycznego brodacza. Okazało się, że oprócz tego, że jest grafikiem, jest także ornitologiem amatorem. Fotografuje ptaki i tak ciekawie o nich opowiada, że nie można przestać go słuchać. – Na przykład krukowate – ciągnął Artur, bo tak właśnie miał na imię brodacz. – Czy wiecie, że potrafią zrobić sobie narzędzie, żeby wydobyć jedzenie? Na przykład zakrzywiają aluminiową blaszkę. A później znów ją prostują. Żeby dostać się do orzecha, zrzucają go na ulicę, kiedy jest czerwone światło. Na zielonym idą razem z ludźmi i wydziobują to, co rozgniotły samochody. – Sprytne bestie! – zachwycił się Wiktor. – Od dziś mam szacunek do gawronów. – A wcześniej nie miałeś? – wyrwało mi się, bo był to najgłupszy komentarz świata. – Nie tylko gawronów – dorzucił z uśmiechem Artur. – Kruków, srok, wron siwych, orzechówek, kawek i jeszcze wielu innych. Karolina pokręciła głową. – Niebywałe rzeczy dzieją się pod naszym nosem – orzekła zauroczona opowieścią Artura. – Tylko trzeba umieć patrzeć. – To prawda – przytaknął Artur i zerknął nieśmiało w stronę mojego bigosu. – Jeszcze trochę ? – zaproponowałam. – Nie wiem, czy nie przesadzam – zawstydził się, co wydało mi się urocze. – Ale… jest tak pyszny, że tak. Chętnie. Nałożyłam mu solidną porcję bigosu. Reszta wieczoru upłynęła przy miłych pogawędkach dotyczących prognoz na najbliższą zimę, rankingu najlepszych miejsc na wypady narciarskie oraz sprzeczania się na temat sprzętu. I oczywiście wyższości snowboardu nad nartami lub odwrotnie. – Na mnie już czas – zerwał się Artur, gdy zegar pokazał północ. – Muszę jeszcze popracować. Ale już dawno nie było mi tak miło i dobrze – zajrzał mi w oczy, ściskając na pożegnanie moją dłoń. – Dziękuję. Mnie też było dobrze. Jakbyśmy się znali od dawna, a jego obecność wpływała na mnie kojąco. Czegoś takiego nie czułam przy Piotrku. Zawsze miałam wrażenie, że muszę się bardzo starać, a on i tak jest ze mnie w jakiś sposób niezadowolony. Zachował się jak palant – Co myślisz o moim odcieniu włosów? – zagadnęłam mojego faceta kilka dni później, gdy oboje szykowaliśmy się do wyjścia i staliśmy obok siebie przed lustrem. – A co? Zmieniłaś? – spytał, nawet nie patrząc w moją stronę. – Nie. Ale czy sądzisz, że pasuje do mojej cery? – dopytywałam. – Chyba tak, nie wiem – lekko się skrzywił, bo prysnął sobie wodą po goleniu na zadrapanie przy szyi. – Co to w ogóle za pytania! Spieszę się, a ty mi tu głowę zawracasz! Był ewidentnie zirytowany. Spojrzałam na niego uważniej niż zwykle. To ma być odpowiedź zakochanego mężczyzny? Może dostrzegł w moim wzroku coś, czego się nie spodziewał, bo od razu się zmitygował. – Przepraszam, kochanie – nachylił się i pocałował mnie w policzek. – Pogadamy później o twoich włosach, bo jak się znowu spóźnię do roboty, to mnie stary zabije. Ale ja wcale nie wiedziałam, czy chcę z nim później rozmawiać o moich włosach. Machnęłam mu tylko ręką, gdy wychodził. Na myśl o nim zrobiło mi się ciepło na sercu Ruszyłam przez park do pętli tramwajowej. Postanowiłam nie dotykać dziś samochodu. Dzień był chłodny, ale słoneczny i bez wiatru. Stanęłam, żeby popatrzeć, jak na skwerku kłócą się sroki. Wyglądało na to, że jedna znalazła coś do jedzenia, a dwie inne chciały jej to zabrać. Była waleczna – broniła zdobyczy, szarżując na nie. Zdumiało mnie, jak sprytnie sobie z nimi poradziła: najpierw przypuściła zdecydowany atak, a gdy tamte trochę się wycofały, chwyciła swój skarb w dziób i odleciała. Nagle się ocknęłam: była dziewiąta, a ja stałam i obserwowałam ptaki, zamiast biec do roboty. Ale i tak się uśmiechnęłam. Spóźnię się… I co z tego? Nadrobię. Ciekawe, czy wpadłoby mi do głowy, żeby przejść przez park i przy okazji obejrzeć srocze show, gdyby nie opowieści Artura… Fajnie byłoby się z nim znów spotkać. Popatrzeć w łagodne, orzechowe oczy, nasycić wzrok jego pięknymi dłońmi… Wtedy, w piątek, kiedy wyraziście gestykulował, nie mogłam oderwać od nich wzroku. Mocne, męskie dłonie to było coś, co mnie bardzo kręciło. Piotr też miał ładne ręce, ale bardziej delikatne, trochę jak pianista. Jakby w odpowiedzi na moje myśli usłyszałam sygnał esemesa. To był Artur. „Czy tym razem ja mógłbym cię czymś ugościć? I obiecuję, że nie będzie to mrożona pizza”. Ten facet mnie podrywał. Serce zabiło mi mocniej z radości. Lecz nagle dotarło do mnie, że on nie ma pojęcia o istnieniu Piotrka. I chyba muszę mu o tym powiedzieć. Ale… może jeszcze nie teraz. To by głupio zabrzmiało. Jakbym go z góry uprzedzała, że między nami nic się nie wydarzy. A poza tym ja też nic o nim nie wiem. Znaczy, o jego życiu osobistym. Żony nie miał na pewno, niewątpliwie by o tym wspomniał. A może nie? „Dziękuję za zaproszenie – odpisałam. – Ale wystarczy dobra herbata, nie rób sobie kłopotu z gotowaniem”. „Pozwól mi zaszaleć. Co myślisz o ravioli z dynią i masłem szałwiowym?”. „Niełatwe zadanie…” – zauważyłam. „Podejmuję rękawicę – odpisał błyskawicznie. – Podaję adres: (…) Czekam na Ciebie w sobotę o Może być?”. Wcześniej się wściekałam, a teraz z ulgą pomyślałam, że Piotr znów ma dyżur. Przez cały piątek rozmyślałam nad tym, jak powinnam się zachować. To była dziwna sytuacja. Zdrada? Nie… Przecież to tylko spotkanie. A jednak czułam się nieswojo. Miałam dużo czasu do zastanowienia. Mój facet miał co prawda wolne, lecz jak zwykle cały dzień poświęcił swojej mamie. Najpierw wyciągnęła go na zakupy. Chciała wymienić wykładzinę w sypialni, więc zjeździli kilkanaście sklepów. Potem zaprosiła go na obiad. Oczywiście samego. – Kochanie, mama żałuje, że nie możesz przyjść, ale wpada siostra z dzieciakami i nie pomieścilibyśmy się przy tym malutkim stole… – powiedział, kiedy zadzwonił. – A może zrobimy sobie dziś wieczorem mały wypad do kina? – dodał szybko. Czemu nie? Lata nie byliśmy w kinie. – Dobrze. Pójdziemy potem coś zjeść? – Będzie już późno… Przecież wiesz, że w sobotę muszę być w pracy od rana. Film – obyczajowy, z wątkiem miłosnym – był tak nudny, że przez godzinę ziewałam. – Strata czasu – mruknęłam. – I ktoś za to wziął niemałą kasę. Wprost niebywałe. Chodźmy na spacer. Przewietrzymy się – zaproponowałam. – To kiepski pomysł – Piotrek znów próbował się wykręcić. – Zimno i wieje. – To włóż czapkę – poradziłam mu. Szliśmy przez skwer, noga za nogą Faktycznie trochę wiało, ale ten wiatr pachniał świeżością. Niósł ze sobą obietnicę deszczu, który miał spaść lada moment. – Czujesz? – spytałam podekscytowana. – Niby co? – odburknął, zły, że wyciągnęłam go w taką pogodę. – Co mam czuć? – Deszcz – odparłam. – Wisi w powietrzu. – Lepiej, żeby nie padało – mruknął. – Bo będzie plucha, i korki. – Jezu! – jęknęłam. – Dla ciebie szklanka jest zawsze w połowie pusta… Tylko wzruszył ramionami. Nie ciągnęłam wątku, bo w kupie liści przy ścieżce kątem oka zarejestrowałam jakiś ruch. – Poczekaj! – zawołałam do Piotrka, który najwyraźniej jak najszybciej chciał mieć z głowy spacer, gdyż wystrzelił do przodu jak z procy. – Poczekaj, coś tutaj jest. Kucnęłam, rozgarnęłam liście. Czarny ptak. Prawdopodobnie wrona. Gdy w piątek goście wyszli, usiadłam przed komputerem i dokładnie obejrzałam sobie w internecie wszystkie krukowate. Kiedyś uznałabym, że to gawron, ale te miały potężne dzioby. Wrona była drobniejsza i nieco jaśniejsza. Wyciągnęłam w jej kierunku rękę. Ptak zatrzepotał zwisającym skrzydłem i wycofał się, jednocześnie próbując mnie dziobnąć. Widać było, że jest w kiepskim stanie. Stracił cześć puchu na głowie, był niemal łysy. – Piotrek – zawołałam jeszcze głośniej. – Chodź tutaj, znalazłam wronę. Wrócił niechętnie. Stanął za moimi plecami i przyglądał się ptaszkowi. – Co to jest? – spytał z odrazą. – Wrona – powtórzyłam, a czarna kupka piór jeszcze bardziej skuliła się w sobie. – Jest chora. Trzeba jej pomóc. – Jak pomóc? Nie znam się na ptakach – mój facet tylko się skrzywił. – Wiem. Ale nie możemy jej tak zostawić. – Daj spokój – prychnął. – Jak chcesz to zrobić? Weźmiesz ją do domu? Jeszcze się jakiegoś cholerstwa nabawisz… – No, nie wiem – mruknęłam. W samochodzie, który zostawiliśmy kilka metrów dalej, pod kinem, miałam tekturowe pudełko po butach. Nada się idealnie. – Zostań z nią tutaj – rzuciłam. – Pobiegnę po pudełko. Zaraz wracam. – Chyba żartujesz? – wytrzeszczył oczy. – Mam zostać z wroną, a ty gdzieś lecisz?! Pięć minut później byłam z powrotem. Ale za to Piotrka już nie było. Rozglądałam się wokół i wołałam go, lecz wyglądało na to, że sobie poszedł. Przez chwilę nie mogłam uwierzyć, że mnie tak zostawił. Palant. Po prostu zwykły palant. Delikatnie, przez stary podkoszulek, który zawsze woziłam w bagażniku, podniosłam przerażonego ptaka i schowałam go do pudełka. Pilnikiem do paznokci zrobiłam kilka dziurek w pokrywce. I od razu zadzwoniłam do Artura. W ogóle się nie zdziwił. Esemesem wysłał mi numer telefonu do swojego kolegi weterynarza, który specjalizuje się w leczeniu ptaków. „Jedź – napisał. – Zaraz też tam będę”. Wkrótce skrzydło zostało złożone, antybiotyk podany, a ptak napojony. Jeść nie chciał. Zapewne z powodu stresu. – Uratowałaś ją w ostatniej chwili – Artur spojrzał mi w oczy, a ja mogłam się z bliska przyjrzeć jego dobrej, poczciwej twarzy. – Mało kogo obchodzi wrona pod kupą liści. Pomyślałam o Piotrku. Wysłał esemesa: „Sorry, musiałem jechać, jutro od ósmej zaczynam operację. Na pewno sobie poradziłaś. Zadzwonię w południe”. „Nie dzwoń – odpisałam mu natychmiast. – Ani w południe, ani już nigdy”. Nie zasłużył nawet na to, żeby się z nim rozstać w bardziej cywilizowany sposób. – Czy ravioli z dynią aktualne? – spytałam Artura, który stał niepokojąco blisko mnie i roztaczał miłą woń świeżo wypranych ubrań oraz perfum na bazie piżma. – I masłem szałwiowym, rzecz jasna? – Oczywiście – potwierdził żarliwie. – Nic się w tej kwestii nie zmieniło. „A jednak bardzo dużo się zmieniło – pomyślałam. – I bardzo dobrze”. – Wspaniale. Już jestem głodna… Czytaj także:„Kochanka zostawiła mi naszego rocznego syna i zniknęła. Dostałem tylko list i dwie torby rzeczy dla Jaśka”„30 lat temu uciekłam od męża kata. Mój syn też znęca się nad żoną i synem. Czy to można przekazać w genach?”„Dałam im palec, ale zabrali całą rękę. Chciałam być babcia na medal, ale na Boga, mam też swoje życie”
Zakochany w innej Rozpoczęte przez ~Paweł 74, 08 gru 2020 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 00:06 Cześć. Jakiś rok temu zakochalem się w koleżance żony z pracy. To mi się zdarzyło pierwszy raz w życiu. Nie jestem typem kobieciarza i podrywacza. Dziś żałuję, że poszedłem za tym niezdrowym i zakazanym uczuciem. Należało to zwalczać. Okazalem sie słaby. Niestety. Emocje mnie przerosly. Wysłałem jej kwiaty i życzenia. Potem napisałem komplementy i wyznania. Wysłałem prezent. Prosiła, żeby nie dzwonić i nie pisać. Bo to zniszczy mnie i moje malzenstwo. Nie dotrzymalem slowa. Kilka razy w ciągu trzech miesięcy dzwoniłem. Od początku Nie liczyłem na odwzajemnienie uczucia. Nie zaproponowalbym jej tez spotkań, ani nie posunal się do zdrady fizycznej. A jest bardzo atrakcyjna i zadbana kobieta. O dobrym charakterze. Mogę pisać litanie o niej. Jest rozwódką z trójką dorosłych dzieci. Po czterdziestce. Kilka lat starsza od żony. Nie była z tego zadowolona. Tłumaczyła mi, że się zauroczylem, mam kryzys w malzenstwie i w niej znalazłem ideał. A uważa się za zwykła dziewczynę a nie ideał. Że zdradzam Żonę emocjonalnie i oszukuje. Do mnie wtedy nic nie docieralo. Byłem zaslepiony nia. Kazała mi myśleć o żonie i zająć się żoną. Radzila, co zmienić w malzenstwie. Oczywiście grzecznie. Jest Uprzejma i taktowna. Nigdy pierwsza nie dzwonila. Od pół roku nie mam z nią kontaktu. Przestałem pisać i dzwonić. A nie widzialem jej 9 miesięcy. Przeprosilem za wszystko ja w smsie. Wiem, że źle zrobiłem. Że swoim wystepkiem zlamalem przysięgę wierności i uczciwości małżeńskiej. Do tego niewinną koleżankę wciągnąłem w to wszystko. Nie uszanowałem jej i jej dobrych relacji z Żoną. Postawiłem ją w niezręcznej sytuacji. Musi być nielojalna wobec mojej żony. Bo jej nie powiedziała o tym. Mam zazdrosna Żonę. Nie wybaczylaby mi o tym wie. Dlatego zataila to. Sama przezyla rozwód i nie chce patrzeć na łzy mojej żony. Od paru miesięcy żałuję tego,co zrobilem. Zawiodłem jako mąż i kolega. Zawiodłem zaufanie żony. Przez pierwsze miesiące byłem szczęśliwy. Przez ostatnie pół roku ciężko mi z tym. Właśnie jak zrozumiałem, co zrobilem to jest mi źle. Zlamalem zasady, przysięgę. Nie da się Cofnąć czasu. A chciałbym. Nie mam z kim o tym pogadać, dlatego dziele się na forum. Ale zauroczenie koleżanką trwa nadal. Nie umiem z tym sobie poradzić. Nigdy nie sądziłem, że zakocham się w kimś w trakcie małżeństwa . Żona jest moją pierwszą miłością. Podobno to zauroczenie. Po roku lub dwóch minie. Niestety Codziennie myślę o niej. Nie umiem zapomnieć. Ale o zone zacząłem bardziej Dbać. Bardziej niż dotąd. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~otis ~otis Napisane 08 grudnia 2020 - 08:03 Jesteś w o tyle dobrej sytuacji że obiekt Twoich westchnień zachował zimną krew i do zdrady fizycznej nie doszło. Bądź wdzięczny koleżance żony za to że zachowała się jak należy wobec Twojej żony i wobec Ciebie. Pamiętaj życie to nie motylki w brzuchu. Masz nauczkę, płacisz za to że posunąłeś się za daleko to Twoja kara. W Twoim przypadku mimo iż zwykle uważam inaczej nie powinieneś mówić żonie o tym co zaszło. W zamian powinieneś poważnie zastanowić się nad sobą i swoim postępowaniem. Wróć do momentu w którym wypowiadałeś słowa przysięgi małżeńskiej. Przeczytaj sobie te słowa kilka razy aż zrozumiesz je wszystkie. Żyj tak jakbyś dostał drugą szansę... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Jednorożec mądraliński ~Jednorożec mądraliński Napisane 08 grudnia 2020 - 09:04 @Paweł, zanim zostaniesz oceniony i zaszufladkowany spróbuj zatrzymać się na chwilę i zrobić analizę, która pozwoli Ci podjąć decyzję co dalej. To, że zauroczyłeś się w koleżance żony oznacza, że masz jakieś niespełnione pragnienia, które będą powracały jeśli ich nie zrozumiesz i nimi nie zarządzisz. To nie jest nic złego i nadzwyczajnego. Przemyśl dobrze czego pragniesz, co jestes w stanie znaleźć w innej kobiecie czego nie daje lub przestała dawać Ci żona. Porozmawiaj z żoną o tym jeśli jest szansa, że dostaniesz to czego Ci brakuje. A jeśli to niemożliwe czeka Cię decyzja na ile jesteś w stanie poświęcić siebie dla żony. Pozdrawiam i powodzenia Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 09:13 Dzięki za łagodne słowa. Na poprzednim forum wdeptali mnie w ziemie. Większość nie zostawiła na mnie suchej nitki. Piszac gorzkie słowa i wulgarne epitety. A przecież raz w życiu można zbłądzić. Inaczej być nie mogło. Fizycznie bym nie zdradził. Nie liczyłem na nic z jej strony. Zresztą dalej bym się nigdy nie posunał. To co zrobilem, to dla mnie i tak przegięcie. W życiu trzymam się zasad w różnych sprawach. Nawet żona mi mówi, że zawsze jestem taki zasadniczy i przez to staję się nudny. Koledzy też mnie tak widzą. Przez całe tygodnie i miesiące myślę nad swoim postepowaniem. Dotąd koleżanka miała mnie za dobrego męża. Przez to pewnie straciłem jej szacunek i zaufanie. Zresztą nigdy nie dawałem jej sygnałów. Nie kleilem się. Nawet nie miałem odwagi z nia zatańczyć na imprezach. Tlumilem te emocje kilka miesięcy, w koncu dalem ciała. Emocje wziely górę nad rozumem. Większość z poprzedniego forum kazala powiedzieć żonie. A wiem na sto procent, że to bylby koniec i rozwod. Znam Żonę na tyle. Zresztą kolezanka nie powie, bo tez ja zna od tej strony. Masz rację, karą jest świadomość, że źle zrobiłem. Boje się z przysięgi zostalo tylko ostatnie. Czuję, że juz nie kocham żony tak jak parę lat temu. Że wraz z tym zauroczeniem w koleżance umarla miłość, wierność i uczciwość do żony. A został obowiązek, przywiazanie, chęć nie zrobienia krzywdy żonie. Nie czuję tej więzi emocjonalnej co kiedyś. Spowiadalem się z tego. Ksiądz powiedzial, że to demon chce mnie zniszczyc i dotarł do mnie w taki sposób. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Jednorożec mądraliński ~Jednorożec mądraliński Napisane 08 grudnia 2020 - 09:20 O Stary, to jak pojawiają się demony to ja nie pomogę i nie doradzę. Jeśli chcesz wymodlić szczęście to próbuj. Twoje życie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~otis ~otis Napisane 08 grudnia 2020 - 10:20 ~Paweł napisał:Dzięki za łagodne słowa. Na poprzednim forum wdeptali mnie w ziemie. Większość nie zostawiła na mnie suchej nitki. Piszac gorzkie słowa i wulgarne epitety. A przecież raz w życiu można zbłądzić. Inaczej być nie mogło. Fizycznie bym nie zdradził. Nie liczyłem na nic z jej strony. Zresztą dalej bym się nigdy nie posunał. To co zrobilem, to dla mnie i tak przegięcie. W życiu trzymam się zasad w różnych sprawach. Nawet żona mi mówi, że zawsze jestem taki zasadniczy i przez to staję się nudny. Koledzy też mnie tak widzą. Przez całe tygodnie i miesiące myślę nad swoim postepowaniem. Dotąd koleżanka miała mnie za dobrego męża. Przez to pewnie straciłem jej szacunek i zaufanie. Zresztą nigdy nie dawałem jej sygnałów. Nie kleilem się. Nawet nie miałem odwagi z nia zatańczyć na imprezach. Tlumilem te emocje kilka miesięcy, w koncu dalem ciała. Emocje wziely górę nad rozumem. Większość z poprzedniego forum kazala powiedzieć żonie. A wiem na sto procent, że to bylby koniec i rozwod. Znam Żonę na tyle. Zresztą kolezanka nie powie, bo tez ja zna od tej strony. Masz rację, karą jest świadomość, że źle zrobiłem. Boje się z przysięgi zostalo tylko ostatnie. Czuję, że juz nie kocham żony tak jak parę lat temu. Że wraz z tym zauroczeniem w koleżance umarla miłość, wierność i uczciwość do żony. A został obowiązek, przywiazanie, chęć nie zrobienia krzywdy żonie. Nie czuję tej więzi emocjonalnej co kiedyś. Spowiadalem się z tego. Ksiądz powiedzial, że to demon chce mnie zniszczyc i dotarł do mnie w taki sposób. Skoro to dla Ciebie jedynie przywiązanie to zacznij myśleć jak to zmienić. Czego potrzebujesz, co brakuje i zacznij pracować żeby to się zmieniło. Potraktuj to jak zadanie domowe. Masz wartości to 90% sukcesu. Reszta to szlify które musisz zrobić... Popatrz nieco z innej perspektywy, być może sam też nieco zawaliłeś temat przyszła monotonia i nuda. Zacznij żyć inaczej. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 10:55 Jednorożec. Tak tłumaczył mi ksiądz. Ale ja wiem, że takie zauroczenie przechodzi wiele osób. I to nie jest demon. Koleżanka radzila mi pogadać z zona czego mi brakuje. Ale mam podejrzliwa zone i inteligentną. Jak zacznę taki temat, to wyciagnie ze mnie wszystko i będzie wybaczy. Priorytet teraz dla mnie, to nie skrzywdzic żony. Wynagradzam jej te zdradę emocjonalna. Zaskakuje czesto niedpodziankami. Mam wiele pomysłów,żeby Żonie sprawiać radość. Bardziej ustępuje jej we wszystkim. Chociaż i tak ona w domu rządzi. Jestem pod pantoflem. I to jej koleżanka zauważyła. Przez ostatnie pol roku jakby przygaslem. Nie jestem szczęśliwy. Nie cieszy mnie to co dotąd. Cały urlop w lato byłem Przygnebiony. Uciekam w pracę. Samotność. Ale to nie pomaga. Lżej jak się z tym dziele na forum. Dla żony chcę się poświęcić. Ona ma być szczesliwa. Tylko ciężko mi udawać zakochanego w żonie jak w sercu nadal mam tamta. I czuję, że to kobieta o której marzyłem. Zresztą swoją postawą w tej sytuacji i rozmowami tylko potwierdzila to, że jest dla mnie wyjatkowa. Pytala mnie w czym jest lepsza od żony. Wymienilem. Oczywiście fizycznie bardziej mnie pociaga. Mimo, że jest w średnim wieku. Dala się mi poznać jako uczciwa, skromna, serdeczna dziewczyna. Wiem od zony, ze miala w życiu zawsze pod górkę. Często musi w życiu robić dobra minę do zlej gry. A mimo to ma w sobie wiele energii. Nie lubi narzekac. Umie cieszyć się kazdym dniem. Jest zaradna, pracowita. Ma dużo empatii. Jest szczera. Sympatyczna. Stara się mierzyć ludzi wlasna miara. Ludzie ja lubią. To jej pisalem. Mówiła, że przesadzam. Pewnie ja zawstydzilem. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~otis ~otis Napisane 08 grudnia 2020 - 11:02 ~Paweł napisał:Jednorożec. Tak tłumaczył mi ksiądz. Ale ja wiem, że takie zauroczenie przechodzi wiele osób. I to nie jest demon. Koleżanka radzila mi pogadać z zona czego mi brakuje. Ale mam podejrzliwa zone i inteligentną. Jak zacznę taki temat, to wyciagnie ze mnie wszystko i będzie wybaczy. Priorytet teraz dla mnie, to nie skrzywdzic żony. Wynagradzam jej te zdradę emocjonalna. Zaskakuje czesto niedpodziankami. Mam wiele pomysłów,żeby Żonie sprawiać radość. Bardziej ustępuje jej we wszystkim. Chociaż i tak ona w domu rządzi. Jestem pod pantoflem. I to jej koleżanka zauważyła. Przez ostatnie pol roku jakby przygaslem. Nie jestem szczęśliwy. Nie cieszy mnie to co dotąd. Cały urlop w lato byłem Przygnebiony. Uciekam w pracę. Samotność. Ale to nie pomaga. Lżej jak się z tym dziele na forum. Dla żony chcę się poświęcić. Ona ma być szczesliwa. Tylko ciężko mi udawać zakochanego w żonie jak w sercu nadal mam tamta. I czuję, że to kobieta o której marzyłem. Zresztą swoją postawą w tej sytuacji i rozmowami tylko potwierdzila to, że jest dla mnie wyjatkowa. Pytala mnie w czym jest lepsza od żony. Wymienilem. Oczywiście fizycznie bardziej mnie pociaga. Mimo, że jest w średnim wieku. Dala się mi poznać jako uczciwa, skromna, serdeczna dziewczyna. Wiem od zony, ze miala w życiu zawsze pod górkę. Często musi w życiu robić dobra minę do zlej gry. A mimo to ma w sobie wiele energii. Nie lubi narzekac. Umie cieszyć się kazdym dniem. Jest zaradna, pracowita. Ma dużo empatii. Jest szczera. Sympatyczna. Stara się mierzyć ludzi wlasna miara. Ludzie ja lubią. To jej pisalem. Mówiła, że przesadzam. Pewnie ja zawstydzilem. To dlaczego jest teraz sama z 3 dzieci ? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 11:13 Otis. Ja nie potrafię krzywdzic. A tym bardziej osoby, której przysiegalem i która mi ufa, ze mna żyje. Swoim postepkiem na wiosnę to zrobiłem. I nie chcę kosztem wlasnego szczęścia kogoś krzywdzic. Tej koleżance to mówiłem. Rozmawiałem z nia tylko kilka razy. Ale bardzo szczerze. Bardziej chyba jak z Żoną. Oczywiście wtedy do mnie nie docierały jej argumenty, że zle robię. Teraz wiem, że byla glosem mojego sumienia. Dzieci ma dorosłe. Dwoje jeszcze się uczy. Ona jest po rozwodzie. Byla jeszcze w dwóch związkach. Ale zostala zdradzona, wykorzystana. Po rozwodzie wykorzystali jej słabość i zranienie. Taką zraniona kobiete łatwiej jest zdobyć. Tak mi pisała. Teraz ma uraz do mężczyzn. Nie jest w stanie po tym wszystkim zaufac facetom. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 11:17 Ona marzy o porzadnym facecie, który jej nigdy nie oszuka, nie zdradzi i będzie o nią dbal. Ma juz swoje lata. I wie, że będzie coraz ciężej kogos znaleźć. Ze sie zaangazuje emocjonalnie i zostanie zraniona. Ma zasady. Nie tyka zonatych, ani nie wchodzi w zwiazki. To jest szlachetne. A jak ja wyglądam teraz jej oczach? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 11:54 I pewnie to, że tyle przeszła, że jest sama, spowodowało, że zrobiłem co zrobilem. Uznałem, że ja dowartosciuje, pomoge uwierzyć w siebie. Ze jest dobra a trafia na nieodpowiednich facetów. Gdyby była z kims pewnie nic bym nie napisał ani nie wysłał. Zresztą nigdy nie zamierzalem o nią walczyć. Od początku wiem, że nie jest dla mnie. Miałem świadomość, że to kobieta o której marzę, ale wiem, że nigdy nie będzie moja. Bo to, że mam żonę mnie odrazu skreśla. Wiem, że takiej jak ona nie spotkam w życiu. A przynajmniej tak czuję. Na innym forum za te szczerość większość nazwala mnie kurwa i szmaciarzem bez zasad. Czy zauroczenie jedno w życiu mnie przekreśla? Tym bardziej, że od pół roku nue robię nic a dziewczynę przeprosilem za te cala sytuacje? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~covid ~covid Napisane 08 grudnia 2020 - 12:14 Masz inteligentną żonę i złudnym jest myślenie , że ona niczego nie podejrzewa. Zauważyła już dawno że coś Ci "dolega". Tylko zachodzi w głowę : co ? Zdradę wyklucza , bo raczej nie miałeś możliwości. Myśli że to typowy kryzys wieku średniego. Wyczuwa Twoje oddalenie, widzi Twój metaliczny wzrok. Martwi się ale odsuwa od siebie najczarniejszy scenariusz. Dużo piszesz o "tej innej". Da się wyczuć jak daleko emocjonalnie odpłynąłeś od żony. Twój detoks i odtruwanie potrwa około 2 lat. I nie będzie ani łatwe, ani nie da gwarancji że uczucie do żony wróci. Ale jest też w Tobie pragnienie "zadośćuczynienia" co dobrze rokuje i daje cień nadziei. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 12:17 Mimo, że tyle jej nie widzialem i nie mamy kontaktu. To nadal czuję, że w niej znalazłem to, czego nie daje mi żona. A zona sie stara. Widzę to. I szkoda mi zony. Ale nie umiem oszukać wlasnego serca. To brzmi zalosnie i jest smutne. Ale od roku tak jest. Nie wiem co teraz mysli o mnie koleżanka. Czy mysli, że mi przeszło. Wolałbym, żeby myslala, że juz mi przeszło i traktowała mnie jak zwykłego znajomego. Ze poprostu mialem kryzys i zauroczenie. I nie zamierzam zrobić żadnego kroku w jej strone. Absolutnie. Coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że nie będę z Żoną szczęśliwy. A z koleżanką nigdy nie będę choc tęsknię za nią. I tak w tym trwam. Czas leci. Swiat juz nie jest taki jak kiedyś. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~polaris ~polaris Napisane 08 grudnia 2020 - 12:31 Od 18 miesięcy żyję obok męża zakochanego w koleżance. To nie jest życie, to udawanie, staranie się z obu stron. Ale brak uczucia nie da się niczym zrekompensować. Tkwimy tak - oboje. Mąż twierdzi że już mu tamto uczucie przeszło- ale to nie idzie w parze z tym czy miłość do mnie wróci. Prosił o czas i go otrzymał, ale mojego upokorzenia, cierpienia nie zatrze żaden upływ czasu. Na zawsze z tyłu głowy będziemy oboje mieć "ją". Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 14:15 Covid dziękuję za zrozumienie. Żona od wiosny zauwazyla, ze źle wygladam. Bo faktycznie w ciągu miesiąca schudlem 5 kilo. A potem nastepne 6. To 11 bez ćwiczeń i diety. Wyslala mnie na różne badania. Jestem zdrowy. Dalej twierdzi, że cos mi dolega. Próbuję żyć jak kiedyś, ale nie umiem. Zona ufa koleżance i zna ją. Mi ufa w kwestii wierności. Latem się upilem na spotkaniu rodzinnym. Potem godzinę płakałem jak dziecko. Mimo, że nie piję. Byla zdziwiona. Ciągle mi to wypomina. Przy żonie muszę trwać. Koleżanka mi kibicuje napewno. Masz rację. Odplynalem daleko od żony. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~otis ~otis Napisane 08 grudnia 2020 - 14:17 ~Paweł napisał:Otis. Ja nie potrafię krzywdzic. A tym bardziej osoby, której przysiegalem i która mi ufa, ze mna żyje. Swoim postepkiem na wiosnę to zrobiłem. I nie chcę kosztem wlasnego szczęścia kogoś krzywdzic. Tej koleżance to mówiłem. Rozmawiałem z nia tylko kilka razy. Ale bardzo szczerze. Bardziej chyba jak z Żoną. Oczywiście wtedy do mnie nie docierały jej argumenty, że zle robię. Teraz wiem, że byla glosem mojego sumienia. Dzieci ma dorosłe. Dwoje jeszcze się uczy. Ona jest po rozwodzie. Byla jeszcze w dwóch związkach. Ale zostala zdradzona, wykorzystana. Po rozwodzie wykorzystali jej słabość i zranienie. Taką zraniona kobiete łatwiej jest zdobyć. Tak mi pisała. Teraz ma uraz do mężczyzn. Nie jest w stanie po tym wszystkim zaufac facetom. A widzisz, była zdradzona. Teraz wiesz dlaczego stawia sprawę od razu jasno. Ona dobrze wie że wiązanie się z żonatym jest pozbawione sensu. Doceń co masz albo zdecyduj się rozstać innego wyjścia nie ma. Ale najpierw weź się w garść jak na faceta przystało... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 14:22 Otis, widzisz ona swą postawa i w rozmowach tylko zyskala u mnie. I potwiedzily sie moje spostrzeżenia i opowieści mojej żony. Że jest dobra, uczciwa i piekna. Choc czasem naiwna. Ciężko mi się wziąć w garść. Żonę cenie. Stara się dla mnie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 14:27 Polaris. Dziękuje, że jako kobieta nie potepiasz mnie. Mnie ciagle jest zal żony. A jak patrzę jej w oczy, to czuje się klamca. Jak leżę z nia w lozku jak zdrajca. Mam w sercu okrutna tajemnicę, ktora ja zrani. Nie mogę powiedzieć jej. Nie wybaczylaby mi. Kolezanka to wie. Zna życie. Wiele przeszła. Staram się byc lepszym mężem na codzień. Ale nie mam pragnienia bycia z zona, bliskości. Seks jest oczywiście. I staram się, żeby jej bylo przyjemniej. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~polaris ~polaris Napisane 08 grudnia 2020 - 14:44 Nie potępiam Cię, bo doskonale wiem że jest Ci wystarczająco ciężko. Ani Ty ani mój mąż nie planowaliście tego, nie szukaliście "miłości" - stało się. Przez pół roku chodziłam jak w matrix i szukałam przyczyny i odpowiedzi- kto mi "podmienił " męża. Widziałam że jest daleko stąd. Przez cały czas dusił to w sobie, bo też wiedział że jak powie prawdę to nigdy już nie będzie jak dawniej. W końcu usłyszałam prawdę, że nie wie co do mnie czuje, że się zakochał w kimś innym, że tego nie planował, nie chciał - a teraz nie umie sobie z tym poradzić. Chciałam żeby odszedł, ale on za wszelką cenę chce jeszcze zawalczyć. Od roku próbujemy zbudować nowy związek. Oboje się zmieniliśmy, oboje bardzo się staramy- ale ja na razie odczuwam to jako farsę, udawanie. Jest seks, żarty, śmiech - ale nie ma w jego oczach namiętności. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Paweł 74 ~Paweł 74 Napisane 08 grudnia 2020 - 15:03 Tak jak mówisz Polaris. Brak namiętności. I Tamta jest dla mnie jak żona kiedyś. Tylko uczucie do żony zaczęło się od fizycznej fascynacji. A w miarę poznawania dojrzewalo. A tu odwrotnie. Przez lata zona duzo opowiadala mi o tej kolezance. Gdzieś podświadomie to przechowalem. To zakochanie zaczelo sie od wspolczucia, podziwu. A jak ja zobaczyłem, to sie cos we mnie zaczelo zmieniac. Wyglad, glos. Zachowanie. Olsnila mnie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry
Dołączył: 2011-04-11 Miasto: Liczba postów: 429 19 maja 2011, 11:05 FACECI I KOBIETY: doradzcie mi prosze. wczoraj mialam rozmowe z moim facetem i co sie dowiedzialam: 1. lubi plaski brzuch- NIE podoba mu sie moj brzuch ( waze 57 kg faktycznie mam troche brzuch, ale bez przesady) 2. po ciazy jak bede miala brzuch-wg niego mozna go bez problemu zrzucic. wszytsko zalezy wg. niego- "jak sie chce tylko to mozna" 3. lubi male cycki- wiec mowie mu- "a co jak po ciazy mi urosna", on na to- "to beda mi sie mniej podobac" 4. pytam go. "podobaja ci sie inne panny"- on mowi "tak, potrafie ocenic jaka panna jest atrakcyjna, jestem facetem, jestem wzrokowcem" 5. jak przytyje on- "niewiem jak to wplynie na moj pociag seksualny do ciebie" 6. na to wszytsko mowi ze mnie kocha, ale poprostu mi mowi to co czuje i uwaza, i to co kazdy facet mysli, ale boi sie powiedziec swojej dziewczynie, wg niego " jest szczery wobec mnie" 7. Na jakims blogu klocil sie z panna jaks> Zdradzil ja maz. A moj facet jej powiedzial. "Idz do klubu ze striptizem, i pozstaw pobok siebie kobiete z tego klubu i siebie,i spojrz w lustro , i zobaczysz powod dla ktorego cie zdradzil " no tego to juz ja nie trawie wogole. To co on mnie zdradzi jak bede gruba. JEZU ratuj!!!!!!!!! na to wszytsko mowi ze nie wie jak jego psychika bedzie regowac, jak bede gruba czy, miala brzuch, czy wieksze cycki, ze moze to bedzi eakceptowal...MOPE?????????????/ ja juz niewiem co mam o tym myslec> Czuje sie taka sama jak ii inne panny. Do tego on sobie robi instruktora fitnesu (jest to jego marzenie). Kiedys byl grubszy i schudl, ja mu nic na to nie mowlam. Na to wszystko co on mi mowi, powtarza mi- ze ja tez tak mysle, ze zwracam uwage na innych faceto i potrafie ocenic czy ktorys jest fajny , i czy fajnie wyglada. Ale on nie rozumie jaki wplyw ma na mnie to ze on mi to poprostu ze jak bede gruba to mnie zdradzi. Doradzcie Faceci jak myslicie?? czy on ma racje?? Kobiety?? Czy wasi faceci kiedys wam tak mowili? Czy myslicie ze mozna akceptowac takie slowa od kogos kto mowi ze Was kocha?? Edytowany przez (moderator) 19 maja 2011, 11:55 Dołączył: 2009-10-19 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 4386 19 maja 2011, 15:16 Przepraszam, ale muszę zapytać... długo on się tak pręży goły przed lustrem, zanim zacznie się z Tobą kochać??? nie zdążysz już ostygnąć??? masakraKochana kopnij go w jego zgrabny tyłeczek, bo na pewno jesteś wiele więcej warta, nie daj sobie wmówić, że nikt Cię nie zechce... on się boi, że jego zadufanego w sobie dupka nikt nie zechce, dlatego szantażuje Cię emocjonalnie. Dołączył: 2009-03-20 Miasto: Czwarty Szałas Od Lewej Liczba postów: 2677 19 maja 2011, 15:20 powiedział Ci to szczerze... Prawie każdy facet woli ładną i zadbaną kobiete, ale nie każdy potrafi o tym powiedzieć wprost.... Może i jego zachowanie podchodzi pod "dupka" no ale powiedział co myśli. Ale tak czy inaczej myslę że po tych słowach wasz związek się zakończy... Ty z każdym dodatkowym kg będziesz sie czula niepewnie bo juz teraz wiesz co on bedzie o Tobie myslal. Bedziesz sie wiecznie zastanawiać czy nie ma dupy na boku bo Twój brzuch ostatnio jest jakis wzdęty... ciężka sprawa... kobiety wolą usłyszeć ze są najpiękniejsze nawet tuż po urodzeniu dziecka ( powiedziala bym nawet że zwłaszcza wtedy) a Ty bedziesz wiedziała jaka jestes w jego oczach... depresja poporodowa gwarantowana! Kurde... przewidzialam Ci przyszlośc :) sory za brak polskich znaków ale alt szwankuje Dołączył: 2011-04-11 Miasto: Liczba postów: 429 19 maja 2011, 15:24 jak czutam to biore az glebopki oddech, prostujecie moje wyobrazie o tym wszytskim, ok powiedzial szczerze to mysli, ale mi nie odpowiada takie mowienie, moje poczucie wartosci spadlo na maxa, jak ja mam mu sie dac po tym poprostu dotykac..ludzie!!!!!!!! przemysle sobie wsztysko na spokojnie...emocje nie pomoga, sama z soba podejme te decyzje, ciezko bedzei jak huj..ale ja juz czuje ze nie dam rady z nim byc..bo dzie nie pojde z nim to bede sie czuc jak siodme nieszczescie... w oczach jego nie jestem jak widac taka jak widza mnie inni:((((((( i ja sama sieie wykrzyknikk 19 maja 2011, 15:25 Daj mu kopa, niech spada. Niech sobie wytnie z gazety babę i z nią sypia :-) będzie miał ideał :D Edytowany przez wykrzyknikk 19 maja 2011, 15:26 EgriBikaver 19 maja 2011, 15:30 Hym. Tę częśc ,że mu się podoba płaski brzuch i małe piersi to ok - rozumiem. Twój facet moze Ci powiedziec co mu sie obiektywnie podoba i nie ma w tym nic złego. Mi się podobają wysocy bruneci a jestem z niskim blondynem i mój men o tym wie. On z kolei uwaza ze blondynki sa gorace, a ja jestem brunetka. Ale milosc nie wybiera, a partner to nie rzecz ktora ma spelniac okreslone wymagania wizualne bo inaczej wymiana na inny model. Dla tego reszty wypowiedz twojego chlopaka juz nie akeptuje. Mój facet mi zawsze powtarzał ,że będzie mnie kochał nawet jak będę ważyć 100 kg. Czuje ze musie podobam, jestem dla niego piekna i mnie akceptuje bez wzgledu na wszystko. Mam 168 wazylam kiedys 70 kg, i nie dal mi w zaden sposob odczuc ze jestem gruba i mu sie nie podobam (a bylam, dobrze o tym wiem). Dopiero jak schudlam do 55 to mi powiedzial ze zle wygladalam, teraz mu sie bardziej podobam i juz stracil nadzieje ze kiedykolwiek bede jeszcze miala taki brzuszek;) Ja nie widze w tym nic zlego, logiczne ze wolimy jak nasz partner jest zadbany i atrakcyjniejszy. Dołączył: 2011-04-11 Miasto: Liczba postów: 429 19 maja 2011, 15:41 zerwe z nim on mi powie ze z nim zrywam bo byl szczery jak pytalam, i mnie to zabije psychiznie, nie poradze sobie ztym wykrzyknikk 19 maja 2011, 15:46 A jak nie zerwiesz, to będzie Cię dalej dobijał. Wolałabym pocierpieć po rozstaniu, niż każdego dnia słuchać o tym, że on ma swój ideał. Ble! Dołączył: 2011-04-03 Miasto: Gdynia Liczba postów: 612 19 maja 2011, 15:46 Dasz radę. Boli, sama to teraz przechodzę. Ale muszę się trzymać. Ja daję radę - Ty też potrafisz. Uszy do góry, masz tutaj wsparcie :) Dołączył: 2011-04-11 Miasto: Liczba postów: 429 19 maja 2011, 15:52 mowie mu jeszcze- zadna panna tego nie zaakceptuuje- mowi ze zostawie cie i bedzie sz widzial jak bedzie- ze najwidoczbniej tego mu potrzeba- on mi mowi ze ja napewno bede szukala wg niego takiego faceta z klata i wogole fajnego, owszem fajnego, ale z psychika normlana- i mowie a ty co bedziesz szukal laski ala z klubu nicnego a on mi- moze bede szukal ( ale chial mi dojeac chyba) i mi mowi ze on by szukal taka co ma fiola na jakims punkcie ze jakies hobby lub cos Dołączył: 2011-04-03 Miasto: Gdynia Liczba postów: 612 19 maja 2011, 15:55 > mowie mu jeszcze- zadna panna tego nie> zaakceptuuje- mowi ze zostawie cie i bedzie sz> widzial jak bedzie- ze najwidoczbniej tego mu> potrzeba- on mi mowi ze ja napewno bede szukala wg> niego takiego faceta z klata i wogole fajnego,> owszem fajnego, ale z psychika normlana- i mowie a> ty co bedziesz szukal laski ala z klubu nicnego a> on mi- moze bede szukal ( ale chial mi dojeac> chyba) i mi mowi ze on by szukal taka co ma fiola> na jakims punkcie ze jakies hobby lub cosNie zwracaj uwagi, próbuje Ci dopiec po prostu
Na samym początku związku wszystko wydaje się być jak z bajki. Zakochana ona, zakochany on. Niestety życie nie jest usłane różami i na naszej drodze pojawiają się problemy. Nasz partner nie do końca rozumie to, co do niego mówimy, czuje się urażony, że poświęcamy więcej czasu dziecku lub już nie dbamy o siebie tak jak na początku. Zdarza się, że zaczynają się wówczas oglądać za innymi kobietami. Czy można tego uniknąć i od czego to zależy? Doradca małżeński, M. Gary Neuman, wniknął głęboko w ludzkie umysły, aby odkryć, dlaczego panowie zbłądzili w małżeństwie. Co zaskakujące, najczęstszym powodem, dla którego mężczyźni oszukiwali, było to, że nie byli usatysfakcjonowani uczuciem w ich związku. Spośród wszystkich badanych mężczyzn, 48% stwierdziło, że to była główna przyczyna. Bardzo ciekawe, prawda? ;) Ale czy można przewidzieć moment, w którym w głowie partnera jawi się potencjalna kochanka? Warto pamiętać o tych siedmiu rzeczach, analizując swój związek. Nie zapominaj jednak o tym, jaki jest Twój facet. Jeśli zawsze robił niektóre z tych rzeczy, to nie powinno Cię to niepokoić. 1. Kocha Cię, ale… W tym małym szczególe tkwi problem. Jeśli często słyszysz od swojego mężczyzny, że Cię kocha, jednak po chwili słyszysz ale, powinno Ci to dać do myślenia. Jeśli często mówi Ci rzeczy takie jak: „Kocham Cię, ale chciałbym, żebyś miała dłuższe włosy”, „Kocham Cię, ale fajnie gdybyś schudła”, albo „Kocham Cię, ale nie podoba mi się Twój styl ubierania”, to może to być zły znak. Kochamy przecież mimo wszystko, a nie za konkretne rzeczy. 2. Przestaje rozmawiać z Tobą o sprawach, które są dla niego ważne Mężczyzna rozważający niewierność zaczyna się wycofywać emocjonalnie. Jeśli przestaje dzielić się z Tobą swoimi problemami i nie jest ciekawy Twojej opinii, może to oznaczać, że nie ma potrzeby Cię słuchać i tym samym nie szanuje Twojego zdania, co niestety najczęściej prowadzi w prostej linii do innej kobiety, od której będzie chciał porad i wsparcia. 3. Ogląda pornografię Niepokoić Cię to powinno wtedy, gdy wcześniej nie interesował się tym, lub gdy Ci to po prostu nie przeszkadza. Liczne badania pokazują, że pornografia ma wpływ na jednostki i relacje długoterminowe. Ci, którzy myślą, że wspólne oglądanie porno pomaga w związku, powinni rozważyć te badania, które odkryły, że mężczyźni, którzy regularnie oglądają tego typu filmu, uważają, że nie są tak bardzo zakochani w swojej partnerce i bardziej krytycznie patrzą na wygląd i sprawność fizyczną. Pornografia jest bramą do coraz większej stymulacji, co niestety może być problemem w związku. Oczekuje się od partnera nierealistycznych wręcz zachowań, nie mając świadomości, że porno to nie jest prawdziwe życie. 4. Nigdy nie spełniasz standardów Jeśli Twój partner ciągle porównuje Cię do mamy, siostry, współpracowniczki lub, co gorsze, jego byłej, możesz być pewna, że Wasz związek nie będzie stał na solidnych fundamentach. Nikt nie jest doskonały, ale i nikt nie chce być porównywany do kogoś innego. Nie można wymagać od 'ukochanej', aby ta zachowywała się i wyglądała tak, jak osoby, które są dla mężczyzny inspiracją. To prowadzi do ciągłego niezadowolenia, jeśli partnerka nie spełnia oczekiwań. Wtedy mąż czuje, że ma przyzwolenie, aby szukać 'lepszego' modelu. 5. Staje się ostrożny, gdy pytasz o jego plany Małżeństwo to granie do tej samej bramki. To drużyna, która powinna mieć wspólne plany. Oczywiście, każdy ma prawo do własnych pasji, ale w momencie, gdy żona pyta o wakacyjne plany, a mąż odburkuje coś o pracy, braku wolnego i odpoczynku od siebie, nie jest to dobry zwiastun. To samo tyczy się tego, gdy zapytasz o to, gdzie był i z kim spędził wieczór po pracy. Jeśli odpowie, że z nikim ważnym, albo że i tak nie znasz tej osoby, niestety możesz zacząć się martwić. 6. Przyjaźnie ceni bardziej niż małżeństwo z Tobą Jeśli priorytetowo traktuje przyjaciół, a Ciebie stawia na drugim miejscu, może to być znak, że nie czuje się emocjonalnie z Tobą związany na tyle, aby świata poza Tobą nie widzieć. Jeśli każde wakacje spędzacie ze znajomymi, w kinie nigdy nie byliście sami, a randki jakoś dziwnym trafem kończą się w miejscach, gdzie są jego znajomi, musisz poważnie się nad wszystkim zastanowić. 7. Czasem jest tak, że po prostu to czujesz Zaufaj sobie. Znasz swojego mężczyznę lepiej niż ktokolwiek inny. Jeśli jego osobowość nagle się zmienia, poszukaj przyczyny. Ważne jednak jest jeszcze to, że nigdy nie jest za późno na uratowanie Twojego małżeństwa. Warto podjąć wszelkie wysiłki, aby spróbować naprawić związek. W razie potrzeby zasięgnij profesjonalnej pomocy.
Złote myśli o przyjaźni: zbiór najlepszych cytatów, złotych myśli i aforyzmówZawartość strony1 Złote myśli o przyjaźni: zbiór najlepszych cytatów, złotych myśli i Cytaty, aforyzmy, sentencje złote myśli o przyjaźni:2 Koniecznie zobacz naszą platformę ze szkoleniami online:3 Koniecznie zobacz naszą platformę ze szkoleniami online: Przyjaźń, czy to z partnerem, członkiem rodziny, lub współpracownikami, ma zasadniczy wpływ na naszą szczęśliwość. Ze względu na jej znaczenie zebraliśmy najsłynniejsze i najbardziej znaczące cytaty na ten temat. REKLAMA Koniecznie zobacz NAJLEPSZE szkolenie z Facebooka na rynku Link do kursu: szkolenie Facebook Ads Cytaty, aforyzmy, sentencje złote myśli o przyjaźni: Przyjaciół kochamy dla ich wad, bo lubimy, gdy ktoś też ma wady. [ Aleksander Fredro ] REKLAMA: Koniecznie zobacz naszą platformę ze szkoleniami online: Przyjaźń jednego roztropnego człowieka jest bardziej wartościowa niż przyjaźń wszystkich głupców. [ Demokryt ] Kto obmawia przyjaciela, kto go nie broni wobec oskarżeń innych, kto cieszy się z wyśmiewań ludzkich i łowi plotki gadułów, kto potrafi zmyślać rzeczy nie widziane, a nie potrafi zmilczeć zawierzonej tajemnicy, jest czarnym charakterem, tego wystrzegaj się Rzymianinie! [ Horacy ] Przyjaciel – ktoś, przed kim można głośno myśleć. [ Ralph Emerson ] U przyjaciół wszystko jest wspólne. [ Pitagoras ] Tak postępuj z przyjaciółmi, aby nie stali się nieprzyjaciółmi, a z nieprzyjaciółmi tak, żeby jak najprędzej stali się tobie przyjaciółmi. [ Pitagoras ] Przyjaźń należy do natury ducha, a nie posiadania. [ Roman Mleczko ] Przyjaźń z całym światem zaczyna się od przyjaźni z najbliższym otoczeniem. [ Aldona Różanek] Tylko ludzie o wielkich zaletach serca mają przyjaciół. [ Voltaire ] Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. [ Adam Mickiewicz ] Jeśli jakaś dłoń ma swoje miejsce w drugiej dłoni, to właśnie jest przyjaźń. [ Adam Asnyk ] Gdy stracisz, co ci fortuna udzieli, dopiero poznasz czy masz przyjaciół. [ J. U. Niemcewicz] Przyjaźń jest subtelną rozkoszą szlachetnych dusz. [ Safona ] Przyjaźń jest największym darem, jaki mądrość może ofiarować, aby uczynić całe życie szczęśliwym. [ Epikur ] Ze wszystkich dróg prowadzących do osiągnięcia szczęścia w życiu, żadna nie jest tak skuteczna, tak owocna i tak słodka jak przyjaźń. [ Epikur ] Przyjaciel to ktoś, kto zna twoje możliwości i pomaga ci rozwinąć je w najwyższym stopniu. Zna on także twoje ograniczenia i ostrzega Cię przed różnymi przedsięwzięciami. [ John Ching – Hsiung Wu ] Siedliskiem przyjaźni jest serce, ale dochodzimy do niej drogą zrozumienia. [ John Ching – Hsiung Wu ] Nawet cień przyjaciela wystarczy, aby uczynić człowieka szczęśliwym. [ Meander ] Wielkie przyjaźnie zawiązują się w pogoni za jakimś ideałem, w obronie jakiejś sprawy, w trudach poszukiwań… [ Teilhard de Chardin] Prawdziwa przyjaźń to doskonała harmonia tego, co ludzkie z tym, co boskie. [ Cyceron ] Wykreślić ze świata przyjaźń… to jakby zgasić słońce na niebie, gdyż niczym lepszym ani piękniejszym nie obdarzyli nas bogowie. [ Cyceron ] Przyjaciel – ktoś, przed kim można głośno myśleć. [ Ralph Waldo Emerson] Zwycięzca ma wielu przyjaciół, zwyciężony ma dobrych przyjaciół. [ przysłowie mongolskie ] Przyjaźń to nie tylko wspaniały prezent, lecz także ustawiczna praca. [ Ernest Zacharias ] Żegnając przyjaciela, nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, co najbardziej w nim kochasz. [ Gibran Kahlila ] Przyjaciele spotykają się, aby się lepiej poznać i pokochać. Przyjaciele są szczęśliwi, gdy się spotykają, mówią sobie wszystko, kim są i czym żyją. [ Luciano Cian ] Przyjaźń to najpiękniejsza rzecz, jaką człowiek może zaproponować drugiemu człowiekowi. Bezinteresownie. [ Pino Pellegrino ] Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód twego smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość. [ Św. Jan Bosko ] Przyjaźń jest niewątpliwie najskuteczniejszym lekiem na cierpienia zawiedzionej miłości. [ Jeane Austen ] Przyjaźń jest jak nieśmiertelnik; blady – ale nigdy nie zwiędnie. [ Henryk Sienkiewicz ] Niewiele byłoby przyjaźni, gdyby każdy wiedział, co przyjaciel o nim mówi, kiedy go nie ma. [ Blaise Pascal ] Przyjaźń nie jest czymś spontanicznym, automatycznym, jest natomiast owocem obopólnej zgody, decyzji, życiowej postawy, otwartości. Nie staje się, ani nie pozostaje przyjaciółmi przez przypadek. Prawdziwa harmonia jest najpiękniejszym darem wierności prawdzie, uczciwości, sprawiedliwości; jest zawsze zaskoczeniem i zadziwieniem. Tak jak światło gwiazd nie pojawia się jedynie wtedy, kiedy się je dostrzega, i nie znika, gdy zostało dostrzeżone. [ Dalmazio Mangillo ] Nie opowiadaj swej przyjaciółce o swoim szczęściu, aby nie obudzić w niej zazdrości. Nie opowiadaj też o swoich smutkach, aby nie sprawić jej radości. [ Madame De Deffaud ] Związki przyjaźni powinny być nieśmiertelne, nieprzyjaźni śmiertelne. [ Tytus Liwiusz ] Każdy człowiek powinien posiadać sporych rozmiarów „cmentarz”, na którym będzie „grzebał” winy swoich przyjaciół. [ Henry Ward Beecher ] Głębokie zaufanie do bliźnich zasługuje na pochwałą, często płacimy za nie wysoką cenę. [ Jean-Babtiste Delacour ] Tylko ten, kto poznał samego siebie, potrafi ocenić innego człowieka. [ Jean-Babtiste Delacour ] Milczenie – przyjaciel, który nigdy nie zdradzi. [ W. Saroyan ] Prawdziwa przyjaźń przychodzi wtedy, gdy milczenie dwóch osób ich nie niepokoi. [ Dave Tyson Gentry ] Wszystkie wielkości świata nie są tyle warte, co dobra przyjaźń.. [ Wolter ] Przyjaźń jest niewątpliwie najskuteczniejszym lekiem na cierpienia zawiedzionej miłości. [ Jane Austen ] Przyjaźń jak nieśmiertelnik – to blady kwiatek, ale nie więdnący nigdy. [ Henryk Sienkiewicz ] Najpiękniejsza przyjaźń istnieje między ludźmi, którzy wiele od drugich oczekują, ale nigdy nie żądają. . [ Albert Schweitzer ] Czym sen dla ciała, tym przyjaźń dla ducha – odświeża siły. [ Cyceron ] Przyjaźń rodzi miłość na pustyni samotności. [ Johann Heinrich Lambert ] Jakie są Twoje ulubione złote myśli o przyjaźni? REKLAMA: Koniecznie zobacz naszą platformę ze szkoleniami online: Warning: Trying to access array offset on value of type null in /home/rafalszr/domains/ on line 286 Dr/PhD Rafał Szrajnert Rafał Szrajnert to doktorant (PhD) specjalizujący się w zarządzaniu i marketingu. Ukończył studia magisterskie na wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, a także studia podyplomowe. Jest przedsiębiorcą z ogromnymi sukcesami, Oprócz własnej działalności prowadzi doradztwo biznesowe, coaching i szkolenia, szeroko znane w Polsce. Profil działalności to: -doradztwo marketingowe -konsulting marketingowy -szkolenia, kursy -doradztwo biznesowe (psychologia, coaching) -marketing (seo, reklamy CPA, PPC)
moj facet mysli o innej